Czy obiło Ci się kiedyś o uszy nazwisko Leary? Nie chodzi o żadnego irlandzkiego piłkarza, czy muzyka. Timothy Francis Leary, a właściwie to Profesor Leary był psychologiem. Według niektórych można podzielić jego życie na dwa obszary: przed i po roku 1960. Przed tą datą był „zwykłym” profesorem na uniwersytecie Harvarda. Wykładał, pisał prace naukowe na temat osobowości, a jego jedynymi ekscesami było nadużywanie alkoholu podczas weekendowych spotkań z ludźmi, którzy wierzyli tylko w to, co można zmierzyć szkiełkiem i okiem. Podczas tego okresu stworzył nawet jeden z najbardziej popularnych kwestionariuszy do diagnozowania typów osobowości, które były wykorzystywane w publicznych instytucjach w całym kraju. Dla każdego psychologa to nie lada osiągnięcie, ale myślę, że dla żadnego z nich nie była to sprawa życia i śmierci tak jak dla Leary`ego w roku 1970. Zanim przejdę do filmowej ucieczki z więzienia stanowego, warto przyjrzeć się wydarzeniu z Meksyku dziesięć lat wcześniej.
Miesiąc: Styczeń 2016
Co jest potrzebne do szczęścia?
Wyobraź sobie taki scenariusz. Jutro pójdziesz do kiosku i za całe trzy złote kupisz kupon Lotto. Za kilka dni wygrasz 30 milionów złotych. Wszystko to, co ostatnio było twoim pragnieniem będzie w zasięgu ręki. Rzucisz studia albo pracę i wyjedziesz na długie wakacje dookoła świata. Będzie zwiedzanie, imprezy, pyszne jedzenie i luksusowe hotele. Kupisz sobie samochód, telewizor albo dom w Norwegii, a w moim przypadku byłby to jeden z ośmiu ocalałych egzemplarzy „Pierwszej księgi Urizena” autorstwa Williama Blake`a z 1794 roku za mniej więcej 3 miliony dolarów. Już nigdy nie doświadczyłbyś zmartwień związanych z pieniędzmi. Całkiem miło, prawda? Teraz drugi scenariusz. Jesteś na egzotycznych wakacjach i przemierzasz dżunglę na pacyficznej wyspie. Nagle czujesz ukłucia w okolicy lewego uda. Myślisz sobie: to pewnie znów te głupie owady. Wieczorem kładziesz się w swoim pokoju wynajętym na Airbnb od miejscowego dilera. W powietrzu cały czas unosi się słodki zapach ziół i przypraw, a ty zaczynasz się trochę dziwnie czuć. Boli cię głowa, dostajesz gorączki i zaczynasz majaczyć. Twoi znajomi próbują ci pomóc, ponieważ najbliższy lekarz jest oddalony o 100 kilometrów. Może jakiś szaman pomoże? Jego też nie ma, ponieważ jest zajęty przyrządzaniem Ayahuasci i najbliższy wolny termin to następny tydzień. kolejnego dnia w szpitalu okazuje się, że owad wpuścił do twojego ciała nieznaną jeszcze światu truciznę, która spowodowała paraliż nóg. Jest szansa, że kiedyś będziesz znów chodził, ale będzie to wymagało kilku lat intensywnej rehabilitacji. Teraz, tak zupełnie szczerze. W którym przypadku będziesz bardziej szczęśliwy? Po roku od wygrania na loterii? Czy może po dwunastu miesiącach od ukąszenia owada, które spowodowało, że jeździsz na wózku inwalidzkim?